Forum "Sztolnie" Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Zagadkowy tunel kolejowy Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bolek i Lolek




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:00, 09 Wrz 2015 Powrót do góry

Tam gdzie te odwierty na poboczu, SGP robiła swoje dziury kilka lat temu. Coś mnie się zdaje że to te same są Wink
Zobacz profil autora
Bolek i Lolek




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:25, 09 Wrz 2015 Powrót do góry

..."Po otwarciu obejrzeliśmy rekonstrukcję historyczną z efektami pirotechnicznymi grupy EULE. Kiedy ekipa kończyła pokaz na drodze asfaltowej przy cmentarzu na Wzgórzu Wawel w Walimiu wiertnica niezastąpionej firmy MAXAM przygotowywała się do wykonania kilku odwiertów. Miejsce do badań nie było przypadkowe. Istniały pewne relacje świadków, którzy twierdzili, że dawniej w miejscu tym istniała sztolnia. Nie pozostało nam nic innego jak sprawdzić to miejsce. Po wykonaniu sześciu odwiertów sondażowych nie natrafiono na domniemaną sztolnię. Tym samym kolejne miejsce w Górach Sowich zostało odarte ze swej tajemniczości i mitu."...

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
new.emotion




Dołączył: 10 Mar 2015
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:50, 09 Wrz 2015 Powrót do góry

Ta informacja może na nowo rozbudzić gorączkę złota, która zdążyła już trochę przycichnąć. Nowo odkryty tunel znajduje się w okolicach wzgórza przylegającego do nieistniejącej już stacji kolejowej. Informatorzy Gazety Wrocławskiej twierdzą, że ten tunel, ma około 2 kilometrów długości. Pojawiły się również niepotwierdzone informacje, według których wykryto podziemny obiekt niedaleko Włodarza.

[link widoczny dla zalogowanych]

Ktoś był w okolicy i interesował się miejscem?
Zobacz profil autora
tobiasz78




Dołączył: 27 Lip 2014
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świdnica

PostWysłany: Czw 9:19, 10 Wrz 2015 Powrót do góry

grzybów niema niech chociaż tunele rosną SmileSmile
Zobacz profil autora
Bolek i Lolek




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:03, 10 Wrz 2015 Powrót do góry

E tam, to Szpakowski piecze sobie swoją pieczeń na złotym ogniu... Reklama dźwignią handlu, zwłaszcza w tv.
Zobacz profil autora
GRU
Gość





PostWysłany: Czw 13:21, 10 Wrz 2015 Powrót do góry

Oczywiście Bolek & Lolek. Gdyby budowano w czasie wojny tunel przy stacji w Walimiu, mieszkańcy by musieli coś zauważyć. Stacja w Walimiu normalnie w czasie wojny funkcjonowała, jeździli z niej mieszkańcy codziennie do pracy w Wałbrzychu i szkół. Jak wiesz rdzenni Niemcy zostali po wojnie w Walimiu. Owszem z roku na rok było ich mniej, ale niektórzy żyją tam do dzisiaj. Nikt niczego tam nie ma, tylko Szpakowski myśli o wykorzystaniu sytuacji by wyłudzić trochę kasy na kopanie enigmatycznego tunelu.
krwi
Gość





PostWysłany: Czw 13:51, 10 Wrz 2015 Powrót do góry

Rozumiem pasję tych ludzi, ale jak słucham o radiestezji i widzę ich "metodykę" badawczą to niestety widać jedynie brak wykształcenia a bez tego sukces może być tylko dziełem przypadku.
Najlepiej jakby uruchomić państwowy program badawczy, udzielić grant jakiejś uczelni i zrobić fachowe badania tych rejonów, mity zostały by rozwiane raz na zawsze a i paru studentów zdobyło by praktykę. Koszta nie byłby aż takie duże a tak to będziemy je ponosić co chwila gdy kolejny poszukiwać coś "odkryje".
Ale jak to ktoś już powiedział tu nie chodzi o to żeby złapać królika tylko żeby gonić królika.
moozg




Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielawa

PostWysłany: Nie 23:25, 13 Wrz 2015 Powrót do góry

ja znów się powtórzę, choć to głównie na FB pisałem a nie tutaj - dlaczego władze nie współpracują z jednostkami naukowymi - państwowymi, które zajmują się geofizyką (instytuty, uczelnie) - mają oni duże doświadczenie, sprzęt... wojsko przylazło i nic nie zrobiło tylko gada o wycięciu lasu (ponoć jakiś odwiert zrobili ??) - geolodzy robią badania gruntu w gęstych krzakach pomiędzy drzewami i jakoś dają radę... to mi ciągle śmierdzi, bo normalnie jak coś się zapadnie, komuś dom zjedzie do rzeki - to geolodzy muszą się tym zając, bo oni najbardziej wiedzą co i jak ugryźć w tematach poniżej poziomu gruntu.
Zobacz profil autora
Bolek i Lolek




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 6:38, 14 Wrz 2015 Powrót do góry

Bo z naukowcami nie było by sensacyjnie. Musi być akcja, wojsko,helikoptery,policja. Jeszcze by się przydała jakaś sprawa kryminalna w tle.Zdrada już była.
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 10:42, 14 Wrz 2015 Powrót do góry

Czekają na Indiane Jonesa.
Pawel.Rodziewicz




Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nuernberg-Erlangen

PostWysłany: Pon 12:45, 14 Wrz 2015 Powrót do góry

niestety media zyja z "klikniec" i reklam. Nikomu nie zalezy, aby rzetelnie cos wyjasnic. Lokalne wladze maja reklame za darmo, nie wnikaja w szczegoly "odkryc" i tak sie interes kreci. No i najwazniejsze, niedlugo wybory, wiec pociag/podziemne miasto musza istniec do wyborow, pozniej moga zniknac na kolejne 4 lata ;-)
Zobacz profil autora
Slaworow
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 3208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław - Oder Vorstadt

PostWysłany: Pon 13:58, 14 Wrz 2015 Powrót do góry

Nie ma co więcej bić piany. Jak widzicie, złoty pociąg odjeżdża - w mediach też coraz ciszej. Teraz będzie wysyłanych do mediów coraz mniej komunikatów, a sam ten temat zostanie zepchnięty ze stron głównych najpierw na jakieś lokalne, a potem jeszcze głębiej, aż wreszcie ucichnie. O wynikach działalności wojska dowiemy się za jakiś czas, jeśli w ogóle. Raczej żaden sprzęt poszukiwawczy tam nie wjedzie. Oczywiście wokół tematu narośnie wiele nowych legend, będzie to też dobry "wyzwalacz" kolejnych podziałów w środowisku eksploracyjnym.
Zobacz profil autora
new.emotion




Dołączył: 10 Mar 2015
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:19, 16 Wrz 2015 Powrót do góry

Cały wywiad z jednym z rzekomych odkrywców:

Magdalena Zagała: Gratuluję panom tego odkrycia!

Piotr Koper: Miło słyszeć, bo przeważnie to ludzie nam nie gratulują, a jak gratulują, to z zaciśniętymi zębami. Największy ostracyzm spotyka nas ze strony innych eksploratorów. Trudno mi o tym przesądzać, ale to są chyba jakieś zawiedzione ambicje, zwykła zawiść. Przykro, że tak jest. Tylko dwie osoby z naszego środowiska zadzwoniły do nas z gratulacjami. I cisza.

A co się dzieje w Wałbrzychu?

Pierwszy raz widzę, że mieszkańcy Wałbrzycha są z czegoś dumni. Na murach ludzie rozwiesili napisy: „Paryż ma wieżę Eiffla, my mamy złoty pociąg”. I pierwszy raz miasto jest inaczej przedstawianie: nie biedaszyby, nie obskurne kamienice, nie zabójstwa – w końcu coś dobrego się dzieje.

Na razie jesteście panowie rzekomymi odkrywcami.

Nie mam o to żalu. Wielu ludziom trudno uwierzyć, że udało się odnaleźć ten pociąg. Przecież przez lata krążyły tylko legendy, tylu ludzi próbowało wpaść na jego trop i zawsze kończyło się to niczym.

Jak ludzie reagują na panów?

Wciąż niestety zdarzają się drwiny, takie ironiczne wypowiedzi: „O, to ci od pociągu”. Idę do sklepu coś kupić, to słyszę takie docinki, uszczypliwości, żebym coś dał z tych 10 proc. znaleźnego. Wyrazy sympatii okazują głównie nasi znajomi, oni się cieszą. Myślę, że to będzie się zmieniać. Do ludzi dociera powoli, że odkrycie tego pociągu będzie bardzo opłacalne dla całego Dolnego Śląska, rozwoju tego regionu, że skończy się marazm, zastój.

Kiedy wpadliście panowie na jego trop? Kiedy nastąpił przełomowy moment w badaniach?

W kwietniu zeszłego roku. Mieliśmy 100 proc. pewności, że to jest pociąg, ogromne znalezisko. To było niesamowite. Powiem pani szczerze, że robiąc wcześniej dużo badań terenowych, szukając różnych rzeczy czasem zdarzały nam się pomyłki, nietrafione wskazania, czasem jakaś przeszkoda uniemożliwiała precyzyjną interpretację wyników. Człowiek nie jest nieomylny. Dlatego do poszukiwań tego pociągu byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Tak dużego badania nigdy wcześniej nie robiliśmy, to działało na naszą wyobraźnię, było fascynujące.

Takie odkrycie to jest coś wspaniałego, piękna sprawa. Odkąd zobaczyliśmy, że on tam jest „jedziemy” na niezłej adrenalinie. Ona jest cały czas. To dodaje nam skrzydeł. Jest ogromna satysfakcja i motywacja do dalszej pracy. Bardzo długo musieliśmy wszystko trzymać w tajemnicy. Wiedziały tylko nasze rodziny o tym, żony i dzieci. Synowie nam bardzo pomagali. Mój ma 23 lata, Andreasa 15 lat. Świetnie się spisali.

Twierdzi pan, że dysponujecie niezbitymi dowodami na istnienie tego pociągu.

W tej chwili wojsko też już ma wiarygodne dowody, bo nie czyściliby tego terenu wydając 70 tysięcy złotych bez próbnych badań potwierdzających, że tam jest pociąg. Wojsko mogłoby wykorzystać nasz georadar. Bardzo byśmy chcieli pomóc. Można by porównać badania. Zrobienie takich badań teraz, kiedy ten teren jest oczyszczony daje już duże możliwości zobaczenia tego, czego nie widać.

Ale jakimi dowodami panowie dysponujecie?

Szczegółów nie mogę jeszcze ujawnić. Mogę powiedzieć, że mamy dokumentację naszych badań, relacje świadków.

Dziennikarze z Wrocławia dotarli do nowego zdjęcia z georadaru, to ma być zdjęcie właściwe tego znaleziska. Miała nim między innymi dysponować osoba, która z panami współpracowała.

To zdjęcie jest jednym z wielu.

Pociąg jest zakopany pod ziemią. Ma około 100 metrów długości, to ogromna ilość stali, która odbija bardzo mocno i wyraźnie fale elektromagnetyczne. Piotr Koper
Pan potwierdza, że to jest zdjęcie dotyczące tego pociągu?

Tak. Ale współpraca z tą osobą została zakończona. Po wielu różnych sytuacjach podziękowaliśmy mu. Ten człowiek pojawił się na naszej drodze, bo po potwierdzeniu znaleziska szukaliśmy pomocy, odkrycie o takiej skali było niecodzienne. Nikt wcześniej czegoś takiego nie dokonał, to precedens prawny, logistyczny. Ludzie znajdują jakieś przedmioty, nawet większe zbiory, ale z takim znaleziskiem, jego potencjalnym ładunkiem na początku nie wiadomo było co zrobić. Ustawa jest niedostosowana do tego typu znalezisk. To wszystko stwarzało problemy.

Inne zdjęcie ze strony internetowej panów spółki było publikowane jako jeden z dowodów. Eksperci twierdzili, że to fotomontaż.

To zdjęcie szybu jaki odkryliśmy w Górach Sowich. Jest to zdjęcie poglądowe tylko i wyłącznie. Chcieliśmy pokazać jakim dysponujemy sprzętem do badań. Nasz georadar pokazał szyb 50 m pod ziemią. Badaliśmy też tunele na zlecenie Krzysztofa Szpakowskiego. Trzy z nich, znajdujące się 70 m pod ziemią pan Szpakowski już zgłosił jako znalezisko. Interpretacje i opinie ekspertów, że te nasze zdjęcia to jakiś fotomontaż są dla mnie są niedorzeczne.

Ostatnie zdjęcie też zostało zakwestionowane przez jednego z ekspertów. Nie wierzy w jego autentyczność. Pytany przez dziennikarzy Gazety Wrocławskiej o opinię dr inż. Jerzy Ziętek z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie powiedział, cytuję: „W życiu nie widziałem takiego zapisu z georadaru. A profili georadarowych zrobiłem kilka tysięcy. Widziałem to zdjęcie w lepszej jakości. Widać było, że fragmenty interpretowane jako lufy dział mają inną rozdzielczość niż pozostałe elementy tego obrazu. Moim zdaniem, to jest przekręt. W każdym razie należy do tego podchodzić z ogromną nieufnością”.

Ja bym na miejscu tego pana nie wypowiadał się więcej w tej sprawie, niszczy swój duży dorobek naukowy. Nie pracował nigdy na takim georadarze, jakim my dysponujemy. Inna jest zasada działania georadaru liniowego – na którym przypuszczam, że pan doktor Ziętek pracował całe życie – on daje obraz 2D, sugeruje tylko anomalie i zmiany w gruncie. My nie mam georadaru stricte do badań powierzchni asfaltowych, do badań zagęszczenia dróg, do badań uskoków w skałach.

Nasz georadar jest punktowy, bardzo precyzyjny. Został specjalnie zmodyfikowany przez producenta na nasze potrzeby. Może pracować nawet w bardzo gęstym zalesieniu. To zdjęcie to wycinek naszej pracy. Powielona, słabej jakości fotografia nie jest reprezentatywna dla całości badań. Całość mamy w komputerze. Jeśli ktoś interpretuje badanie georadarowe, które jest zrobione na kartce papieru i twierdzi, że raz widzi 2D, raz 3D, to dla nas jest to bardzo dziwne podejście. Eksperci, którzy do tej pory zabierali głos nie pracowali na takim sprzęcie, nie mieli z nim do czynienia, stąd takie opinie.

Ale jest też inna rzecz. Takie badanie można interpretować precyzyjnie jeśli ono jest w programie komputerowym, a nie na kartce papieru. Powiem tak: mając fiata 125 można dojechać do Arabii Saudyjskiej jeśli jest się dobrym kierowcą, a są ludzie, którzy mając mercedesa nie dojadą nawet do Suchej Beskidzkiej. Samo urządzenie, sprzęt nie wystarczy choćby nie wiem jak był dobry, liczy się też sposób wykonania tych badań, analiza, dostrojenie do gruntu wiele innych czynników. To wymaga specjalistycznej wiedzy, doświadczenia. Nikt na świecie nie zrobił badania georadarowego takiego obiektu jak pociąg. Nasze badanie jest pierwsze i pionierskie pod tym względem.

Co wynika z tych badań? Co panowie ustaliliście?

Pociąg jest zakopany pod ziemią. Ma około 100 metrów długości, to ogromna ilość stali, która odbija bardzo mocno i wyraźnie fale elektromagnetyczne.

Nad tym miejscem biegnie linia wysokiego napięcia?

Tak. I trzeba też było uwzględnić zakłócenia odczytu, być może wcześniej inne osoby, które szukały nie brały tego pod uwagę. Według naszych ustaleń pociąg nie stoi w tunelu, jest przysypany ziemią. Nakład ziemi nad nim to jakieś 8 metrów. Georadar wysyła fale i działa tak, że reaguje na to, co pierwsze napotka na swojej drodze, następnej struktury już nie widzi. Jeśli tam byłby tunel fala odbiłaby się od obetonowania stropu i rozeszła na boki, nie byłoby widać zawartości, co jest w środku, nie byłoby możliwości spenetrowania tej pustki tam.

Od początku panowie szukali tego pancernego pociągu, czy opcja odnalezienia go pojawiła się wraz z innymi poszukiwaniami?

Myśmy nie szukali pociągu, myśmy szukali tunelu, bo przekazy zawsze były o tunelach.

Panowie odnaleźli świadka, jego relacja okazała się bardzo cenna, tak?

Świadek powiedział nam o pociągu, mówił też o dodatkowych tunelach, które są pod Wałbrzychem. Jedynie tyle mogę powiedzieć.

Kiedy pan poznał pana Andreasa Richtera?

Mieszkam w Wałbrzychu już kilkanaście lat. Przyjechałem tylko na trzy miesiące do pracy. Jestem budowlańcem, remontowałem tu dużą fabrykę i jakoś tak się wszystko ułożyło zawodowo, że zostałem na Dolnym Śląsku. Ściągnąłem do Wałbrzycha rodzinę, potem założyłem swoją firmę. Oprócz pracy zawsze miałem pasję, taką „żyłkę” do poszukiwań. Zacząłem działać w grupie eksploratorów, zostałem nawet wiceprezesem Dolnośląskiej Grupy Badawczej. Trzy lata temu w naszym stowarzyszeniu pojawił się Andreas. I tak się poznaliśmy.

Andreas mieszka w Polsce już osiemnaście lat, jego żona jest Polką. Bardzo lubi nasz kraj, dobrze się tu czuje. Jest genealogiem, współpracuje z historykami, kancelariami prawnymi. Potrafi szukać informacji w archiwach, doskonale interpretuje dokumenty. I też od zawsze interesował się poszukiwaniem cennych znalezisk. Połączyła nas pasja.

Pod koniec 2012 roku zaczęliśmy bardzo intensywnie pracować poza stowarzyszeniem, na własny rachunek. Część sprzętu miałem ja, część Andreas. Wcześniej nasza grupa bezpłatnie korzystała z niego, bo wszystkie projekty Dolnośląskiej Grupy Badawczej obsługiwaliśmy tym sprzętem.

Od czego zaczęły się te prace, poszukiwania?

Od początku była myśl „z tyłu głowy” o tym pociągu, że gdzieś jest ukryty. Ale zaczęliśmy od spenetrowania miejsc, gdzie na podstawie zgromadzonej wiedzy można było przypuszczać, że są tunele. Historia jest jak puzzle, jest wiele elementów do poskładania, czasem to jest żmudna praca, ale kiedy pojawi się jeden właściwy element wszystko zaczyna się układać w całość.

Były takie momenty w historii Polski, że poszukiwania „złotego pociągu” były bardzo intensywne, wiele osób z różnych środowisk było zaangażowanych w te działania i nikomu się nie udało wpaść na jego trop. Gdzie był brakujący element tej układanki?

Tak wywiady tego szukały, służby PRL, różni poszukiwacze. Brakującym elementem okazała się relacja świadka. Dotarliśmy do osoby, który zawęził miejsce badań do obszaru jednego kilometra kwadratowego. Ten człowiek pokazał praktycznie palcem, w którym miejscu wychodzą tory ze skarpy. Dysponujemy też starymi mapami Wałbrzycha, mamy cenną niemiecką mapę. Została zdeponowana u notariusza, tam jest dokładne zlokalizowana stara bocznica, której istnienie też było bardzo ważne dla naszych ustaleń.

Pojawiła się też relacja o osobie, która umierając opowiedziała o tym pociągu, to prawda?

Wszystkie ustalenia pochodzą od świadków mieszkających w Niemczech, dwóch z nich już nie żyje. Opowiedzieli o pewnych rzeczach przed śmiercią, wyjawili cenne informacje osobom powiązanym z nimi. Do jednej z tych osób dotarliśmy. Ta osoba, jeśli zajdzie taka konieczność może potwierdzić swoje wyjaśnienia w sądzie.

W tej pracy przekonaliśmy się o jednym - trzeba umieć słuchać ludzi, jak się słucha ich uważnie to wiele można się dowiedzieć, trzeba tylko analizować i wyciągać właściwe wnioski. A jak się ich nie słucha, tylko człowiek jest uparty, przekonany do własnych racji, to potem są zawiedzione ambicje.

Po tych ustaleniach zaczęliście panowie prowadzić badania terenowe?

Tak. Dobrze się przygotowaliśmy. Prowadziliśmy badania w lecie i w zimie, cały czas. Potem też współpracowaliśmy z geologiem, archeologiem. To były bardzo intensywne trzy lata pracy, ale warto było. Oczywiście najlepiej by było gdyby to był tylko zwykły fart, bo nie ponieślibyśmy tylu kosztów. Badania, szukanie świadków, wyjazdy, obsługa prawna, wszystko finansowaliśmy z własnej kieszeni.

Są zarzuty, że panowie wykorzystaliście dorobek pana Tadeusza Słowikowskiego.

Pana Słowikowskiego znamy, on tym tematem zajmował się od lat, bardzo go szanujemy. W tym środowisku jest tak, że zawsze się po czyichś tropach chodzi. Rozmawialiśmy z nim o tym pociągu, ale zarzuty, że wykorzystaliśmy jego dorobek, jego badania są nieprawdziwe. Kiedy pociąg zostanie odkopany przedstawimy cała swoją dokumentację, nie mamy nic do ukrycia. Z całym szacunkiem dla dorobku pana Słowikowskiego, ale gdybyśmy poszli jego drogą to nie rozmawialibyśmy teraz, a jeżeli już, to o kolejnej nieudanej próbie znalezienia tego pociągu. Gdyby ktoś wcześniej przed nami miał tak precyzyjne ustalenia, to by też coś z tym robił, chciałby pewnie dokonać zgłoszenia. Takich zgłoszeń nie było i to też o czymś świadczy. Dziś każdy może powiedzieć, że wiedział coś, miał jakieś ustalenia. Ale przecież liczą się dowody, a nie nasze przeczucia.

Dolnośląska Grupa Badawcza wyrzuciła panów jednak ze stowarzyszenia, czują się wykorzystani.

Podczas jednego ze spotkań w terenie z członkami grupy mówiłem im: „Mam nowego świadka, który mówi tu i tu są tory”, to była nowa wskazówka, coś innego niż ogólnie dostępna wiedza, którą wszyscy mieli. I nikt się tym wtedy nie zainteresował. Potem tylko jeden z członków zadał mi pytanie: „Piotrek, dlaczego my nie robimy żadnych badań na 65 km, na 61 km, przecież powinniśmy się tym zająć?” Nikomu nie zależało na tym. Widząc to, ja z Andreasem zacząłem pracować nad tym poza stowarzyszeniem i temu koledze wtedy powiedziałem: „My to robimy z Andreasem” i on na ostatnim naszym badaniu był z nami. To na początku nie była jakaś wiedza tajemna, ale potem widząc, że nikogo to nie obchodzi zaczęliśmy temat drążyć we dwóch.

Usunięcie nas z grupy było żenujące, grupa się zebrała bez powiadamiania nas - byłem wiceprezesem, u mnie w domu była siedziba stowarzyszenia, od trzech lat użyczałem miejsca na siedzibę - zebranie odbyło się gdzie indziej i potem dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy wykluczeni. Nie widzieliśmy protokołów z tego spotkania, nie wiemy jak to się odbyło.

Nie wykorzystaliśmy informacji grupy, nie przypisaliśmy sobie nieuprawnionych zasług. Nie zgadzamy się na takie przedstawianie sprawy. Przykro, że tak zostaliśmy ocenieni. Ale może dobrze się stało, bo nie da się współpracować w atmosferze wzajemnych oskarżeń, podejrzeń. A poza tym Dolnośląskiej Grupy Badawczej już formalnie nie ma. Pięciu członków złożyło rezygnację, solidaryzują się z nami, dlatego wystąpili. W stowarzyszeniu zostało sześć osób z piętnastu.

Co się działo, kiedy informacje o odnalezieniu pociągu wyciekły do mediów?

Nie spodziewaliśmy się, że ludzie nas pokochają, ale nie sądziliśmy, że będziemy tak od razu atakowani. W internecie wciąż pojawiają się obraźliwe komentarze pod naszym adresem. Hejt jest dalej. Ale nie będziemy płakać w rękaw z tego powodu. Tak jest i nie zmienimy tego. Czuliśmy zagrożenie, bo pojawiali się różni ludzie, niektórzy jeździli za nami, próbowali przekonać do rozmów, telefony się urywały. Nie były to łatwe tygodnie i dalej tak jest.

Choć muszę powiedzieć, że jednak największe obawy o nasze bezpieczeństwo pojawiły się w czasie, kiedy już wiedzieliśmy precyzyjnie, gdzie jest pociąg a jeszcze nie mieliśmy pomysłu, jak dokonać zgłoszenia, jak całą sprawę poprowadzić formalnie. Stąd działania w absolutnej tajemnicy. Wiedzieliśmy, że oprócz najbliższej rodziny nikogo nie możemy w to włączyć. I dzięki temu sprawę doprowadziliśmy do końca. Gdybyśmy byli ludźmi strachliwymi w życiu byśmy tego nie zgłosili.

A rozważaliście panowie taką opcję, żeby nie zgłaszać tego znaleziska?

Rozważaliśmy taka opcję, żeby się z tego wycofać. Ktoś ten pociąg ukrył, a wiemy, że były prowadzone działania, żeby on nigdy nie został znaleziony. Na pewno komuś »dużemu« nadepnęliśmy na odcisk, jak to się mówi, pokrzyżowaliśmy plany. Liczymy się z tym, że możemy ponieść jakieś tego konsekwencje.

Zgodnie z przepisami - one niedawno się zmieniły – możecie panowie liczyć na 10 proc. znaleźnego. Pojawiły się głosy, że czekaliście ze zgłoszeniem, żeby mieć zagwarantowaną wysokość znaleźnego, że to „skok na kasę”. Co pan na to?

Dla mnie najpiękniejszym dniem w moim życiu będzie ten, kiedy zobaczę jak powoli ten pociąg wyłania się z ziemi. Może być pusty. Wolałbym nawet, żeby był pusty. Piotr Koper
To nie „skok na kasę”. My mamy z czego żyć. Prowadzimy firmy. Szukając tego pociągu nie myśleliśmy tylko takimi kategoriami, że się wzbogacimy. Nie o pieniądze tu chodzi. To, że wpadliśmy na trop tego pociągu, że go znaleźliśmy, to spełnienie naszych marzeń. Wiele osób miało takie marzenie, a nam się to udało. I to niesamowicie cieszy.

Domagamy się znaleźnego, bo tak stanowi prawo. Złożyliśmy poprawne zgłoszenie i czekamy na dalsze działania państwa. Mamy nadzieję, że żyjemy w państwie prawa i że znaleźne zostanie mam przyznane. Część tych pieniędzy przeznaczymy na budowę muzeum. Ale pierwsze co zrobię, to spłacę kredyt we frankach, który mi strasznie ciąży. Chcę też zabezpieczyć rodzinę, przyszłość dzieci.

Czy w tym pociągu coś jest? Czy tylko ze względu na zgłoszenie - biorąc pod uwagę wartość znaleźnego - zabezpieczyliście się panowie wpisując też potencjalny ładunek tam zdeponowany?

Nie wiemy czy on tam jest. Na podstawie zebranych informacji historycznych możemy podejrzewać, że może coś tam być. W zgłoszeniu napisaliśmy szerzej o cennych kruszcach, ale podejrzewamy, że tam mogą być tylko prototypy broni. Nigdzie nie mówiłem, że tam jest złoto. Mogą być cenne kruszce, ale to się okaże po wydobyciu. Nie będę spekulował, jestem poważnym człowiekiem, nie mam parcia na „szkło”, nie gonię na oślep za sensacją. Dla mnie najpiękniejszym dniem w moim życiu będzie ten, kiedy zobaczę jak powoli ten pociąg wyłania się z ziemi. Może być pusty. Wolałbym nawet, żeby był pusty.

Dlaczego?

Bo będę miał dużo spokojniejsze życie.

Wiem, że to nie jedyna sensacja, będzie ich więcej.

Tak. Przygotujcie się, będą nowe zgłoszenia. Odnaleźliśmy inne rzeczy i to są znaleziska równie cenne materialnie i historycznie jak ten pancerny pociąg. O Wałbrzychu długo jeszcze będzie głośno. Myślę, że Dolny Śląsk za dwa lata, to będzie niezwykle ciekawy turystycznie region Polski.

Dziękuję za rozmowę.

Źródlo:
[link widoczny dla zalogowanych]

Najciekawszy moim zdaniem fragment: Wojsko mogłoby wykorzystać nasz georadar. Bardzo byśmy chcieli pomóc.
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 19:45, 16 Wrz 2015 Powrót do góry

Zostawcie poszukiwaczy w spokoju, lepiej załóżcie ranking dziennikarzy wypisujących te pierdoły. By na przyszłość mieć rozeznanie z jaką hieną ma się do czynienia. Jak na razie to najwięcej smrodu robią oni.
Gość






PostWysłany: Czw 7:58, 17 Wrz 2015 Powrót do góry

Anonymous napisał:
lepiej załóżcie ranking dziennikarzy wypisujących te pierdoły. By na przyszłość mieć rozeznanie z jaką hieną ma się do czynienia. Jak na razie to najwięcej smrodu robią oni.


Mniej emocji chłopie.

A.
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)