|
|
Autor |
Wiadomość |
Slaworow
Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 3208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław - Oder Vorstadt
|
Wysłany:
Pon 22:20, 05 Paź 2009 |
|
Istnieje teoria lokalizująca legendarne centrum łączności Rüdiger w tunelu kolejowym pod Wołowcem. Istnieje też teoria lokalizująca go we wnętrzu góry Osówka w nieodkrytym dotąd kompleksie.
Z pierwszą teorią wiążą się prace przy odnalezionej w 1996 roku przez grupę M. Aniszewskiego i P. Zagórskiego sztolni, która znajduje się powyżej tunelu kolejowego ale niedaleko wlotów, w zboczu góry nieco po prawej stronie, patrząc strony Wałbrzycha w kierunku Jedliny Zdrój. Sztolnia wchodzi w głąb góry, a co jest ciekawe, to to, że na równoległym odcinku jedna nitka tunelu kolejowego wzmocniona jest obudową betonową, co sugeruje przeznaczenie obiektu jako schron dla pociągów na wypadek bombardowania. O ile się dobrze orientuję, pojawiła się koncepcja, że sztolnia, składająca się z kilkunastu - kilkudziesięciometrowego chodnika, na końcu którego jest szyb, miała być czymś w rodzaju wyjścia ewakuacyjnego dla tunelu, znajdującego się w pobliżu, bądź też łączy się z hipotetycznym podziemnym kompleksem wydrążonym obok tunelu, w którym miała znajdować się właśnie centrala łączności Rüdiger.
Sztolnia jest wybita w skale i nie ma obudowy, natomiast szyb posiadał miejscami obudowę drewnianą, która albo się zawaliła, albo została zrzucona przez jedną z ekip, która zajęła się badaniem tematu. Na 16 metrze, licząc od góry, odkryto "drugie dno" - prawdopodobnie był to korek, który powstał w wyniku odpadnięcia obudowy i gruzu ze ścian szybu. Korek ten zawalił się podczas prac przy wypompowywaniu wody w 2008 roku, a jeden kolega z innej ekipy, który akurat stał na dole, najadł się przez to niemało strachu.
W toku prowadzonych latami prac przez dwie konkurujące ekipy (już pomijam jaki wkład każda z nich wniosła), odpompowano wodę i udrożniono szyb aż do 25 metrów. O ile wiem powstała też hipoteza, że owo wyjście ewakuacyjne jest w początkowej fazie budowy - Niemcy zaczęli, ale nie zdążyli skończyć, podobnie jak kompleksów Riese. Obecnie jakiekolwiek prace są bardzo utrudnione przez zalegającą na obecnym rząpiu zrzuconą obudowę i gruz z korka, który został zwalony. Dopiero całkowite oczyszczenie obecnego dna pozwoli na sprawdzenie, co jest dalej. Jest jeszcze kwestia - tak to nazwijmy - prowadzenia badań w tunelu kolejowym, ale kto to robił nie mam jak zweryfikować.
Słabo orientuję się w temacie Wołowca oraz zakresie przeprowadzonych tam prac. Nie wiem co wskazuje na to, że obiekt może być częścią Rüdigera, z pewnością coś wskazuje, bowiem obie ekipy mocno zaangażowały się w temat. Wiem natomiast co nie wskazuje.
Na zdjęciach z eksploracji obiektu widać bardzo dokładnie sztolnię, zrąb szybu, obudowę drewnianą, odcinek szybu wykuty w skale oraz dno. Szyb ma przekrój kołowy, był bity od góry do dołu, co widać po bardzo dobrze zachowanych licznych pozostałościach po otworach strzałowych, grubości wiertła 2 - 3 cm. Jeden z nich, przy dnie szybu, dochodził do 1 metra długości, co może sugerować zastosowanie wiercenia mechanicznego, nie ręcznego jak w starszych wyrobiskach. Nigdzie na ścianach nie było śladu (przynajmniej na zdjęciach) po otworach, w których zachowałyby się resztki prochu, który nie wszedł w reakcję - to też świadczy o jakości materiałów wybuchowych, których użyto.
Głębokość zabiorów, z tego co widziałem na zdjęciach, wynosi mniej więcej 40 centymetrów, ale trzeba brać pod uwagę, że bicie szybu od góry w dół jest trudniejsze, bowiem cała energia wybuchu idzie do góry. Jest to dość niekorzystne, bowiem nie rozsadza skał należycie.
Powyższe fakty pozwalają datować wydrążenie sztolni i zgłębienie szybu (przynajmniej do obecnie poznanej głębokości) na lata mniej więcej 1830 - 1870, z pewnym wskazaniem na okres bliżej drugiej połowy wieku XIX. Wtedy stosowana technologia pędzenia wyrobisk pozostawiała podobne ślady, na podstawie których można ocenić wiek obiektu - są to: długość otworów strzałowych, wielkość zabiorów, spalanie prochu etc. W ten sposób mały szyb na Wołowcu można porównać z innymi wyrobiskami, wydrążonymi w podobnym okresie, co zasugerowany wyżej.
Pytaniem pozostaje do czego miało służyć owe wyrobisko. Na jednym ze zdjęć widziałem w ścianie coś jakby żyłę kwarcowo - barytową. To może być odpowiedź na pytanie i wyjaśnienie zagadki. Występowanie żył rudnych, nawet w niewielkiej ilości, może świadczyć, że było to stare wyrobisko poszukiwawcze, za pomocą którego badano złoże. Być może nawet wybierano tu rudę w jakiejś niewielkiej ilości. Wygląda na to że od miejsca, w którym kończyła się obudowa drewniana, a pamiętajmy że część z niej na dole została zrzucona, czyli dawniej kończyła się niżej, do obecnego dna jest niewiele metrów. To może sugerować, że głębokość szybu jest o wiele większa, ponieważ w innym wypadku odrzut skał po strzale niszczyłby za każdym razem obudowę. Musi być zachowana pewna przestrzeń i wydaje mi się, że w tym wypadku jest ona jeszcze zbyt mała. Wydaje mi się, że może tam być jeszcze z 10 metrów szybu wgłąb.
Mogło być też tak, że ta sztolnia z szybem została wykonana celem przewietrzenia większego wyrobiska, które jest na dole. Taki układ sztolnia + szyb stosowało się często, np. w kopalni niklu w Szklarach. Stąd relacje o zalanych korytarzach - tyle, że to nie żaden Rudiger tylko chodniki kopalniane. Jeśli sztolnia znajduje się mniej więcej na wysokości +550 m npm, w tym momencie szyb ma głębokość -25m, ja szacuję go na jeszcze z 10 m czyli -35m, to rozwiązaniem zagadki może być wyrobisko, które znajdowało się na poziomie +515 m npm. Mogło być tak, że przy budowie tunelu wcześniej i przebudowie tunelu w latach II wojny światowej trafiono na te wyrobiska, stąd rozeszły się pogłoski o kolejnym kompleksie. Następnie wyszła masa fałszywych dokumentów, żeby ludzie szukali tam, a nie tam gdzie trzeba i wystarczy...
Ostateczne wyjaśnienie tajemnicy nastąpi jednak dopiero po udrożnieniu szybu do samego dna.
Fragment mapy górniczej okolic Wałbrzycha Flöz Karte von dem bei Waldenburg belegenen Teile des Niederschesisch - Böchmischen Steinkohlenbeckens, Baum, Zigielsky, Maßstab 1: 10 000, Berlin 1928, Blatt 4 Charlottenbrunn. Mapa przedstawia przebieg trzech krótkich żył - zaznaczone są linią przerywaną. Obok nich widoczne są jakieś symbole pomiarowe (0,05K; 0,03K; 0,08K), z których litera "K" może sugerować Kohlen, czyli węgiel kamienny.
Fragment mapy Atlas Geologiczny Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego, Tablica 1, Mapa geologiczna bez utworów kenozoiku, skala 1: 100 000. Na fragmencie widać uskok, który przechodzi w miejscu, gdzie znajdują się wloty tuneli. W takich lokalizacjach często z pewnymi sukcesami poszukiwano rud metali oraz innych minerałów. |
|
|
|
|
Slaworow
Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 3208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław - Oder Vorstadt
|
Wysłany:
Pią 15:59, 29 Sty 2010 |
|
Wałbrzych: Najdłuższa atrakcja turystyczna
Centrala spółki PKP, odpowiedzialna za linie kolejowe przewoźnika, dała swojemu wałbrzyskiemu oddziałowi zielone światło na wypożyczenie drugiego pod względem długości tunelu kolejowego w Polsce.
Obiekt wydrążony w latach 1876-1879 we wzniesieniu Mały Wołowiec (720 m n.p.m.) ma 1560 metrów długości i od początku lat 90. XX wieku jest wyłączony z eksploatacji.
Decyzja szefostwa linii kolejowych PKP najbardziej ucieszyła, ale i zaskoczyła władze Jedliny-Zdroju, które od kilku lat bezskutecznie starają się przejąć tunel i przekształcić w atrakcję turystyczną miejscowości.
- Chcemy między innymi odbudować zdemontowane przez kolej torowisko i umożliwić turystom jazdę po tunelu drezynami - wyjaśnia Leszek Orpel, burmistrz Jedliny-Zdroju. - Dotychczas PKP wydawały się jednak nie być zainteresowane naszą propozycją. Przez tę opieszałość przeszło nam koło nosa kilka projektów unijnych na inwestycję.
W najbliższych dniach wałbrzyski oddział linii kolejowych PKP zamierza przesłać do burmistrza Jedliny-Zdroju oficjalne pismo z propozycją wypożyczenia tunelu. Natomiast szczegóły dotyczące przedsięwzięcia mają być omówione w trakcie spotkania obu stron.
- Pomimo że w tunelu nie ma obecnie torowiska, jest on w dalszym ciągu przynależny do linii kolejowej o znaczeniu państwowym - tłumaczy Krzysztof Wójcik, rzecznik prasowy Zakładu Linii Kolejowych w Wałbrzychu. - Dlatego na pewno nie będziemy mogli przekazać go na własność Jedlinie.
Decyzja PKP o niepozbywaniu się tunelu wynika z tego, że obok nadal czynny jest drugi, najdłuższy w Polsce (1601 metrów, wydrążony w latach 1907-1912). Kursują przez niego pociągi towarowe oraz szynobus jeżdżący pomiędzy Wałbrzychem a Kłodzkiem. W planach PKP wyłączony z eksploatacji tunel ma być wykorzystywany w sytuacjach awaryjnych, gdyby doszło do zamknięcia obecnie użytkowanego.
Władze Jedliny-Zdroju mają nadzieję, że za przykładem szefostwa linii kolejowych pójdzie teraz zakład nieruchomości PKP. Chodzi o przekazanie gminie zrujnowanego budynku dworca kolejowego Jedlina Górna. W przeszłości był on wizytówką uzdrowiska.
Kręcono tu między innymi zdjęcia do filmu "Lalka". W zamierzeniach włodarzy miasta w wyremontowanym budynku miałoby być między innymi zaplecze gastronomiczne dla turystów odwiedzających tunel kolejowy.
Artur Szałkowski
[link widoczny dla zalogowanych] |
Ostatnio zmieniony przez Slaworow dnia Pią 16:00, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 20:37, 19 Lut 2011 |
|
Tak sobie szperam po necie i szukam czegoś o tunelu i sztolni na górze,czy ona ma połączenie z tunelem:? |
|
|
|
|
eurokołchoz
Dołączył: 29 Gru 2010
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 17:41, 21 Lut 2011 |
|
Poczytaj w "odkrywcy", są tam jakieś paszkwile na ten temat |
|
|
|
|
Pawel.Rodziewicz
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nuernberg-Erlangen
|
Wysłany:
Wto 10:38, 19 Lip 2011 |
|
[quote="eurokołchoz"]Poczytaj w "odkrywcy", są tam jakieś paszkwile na ten temat[/quote]
pewnie masz na mysli artykuly mojego autorstwa. Nie pytam nawet dlaczego nazywasz je paszkwilami. Jesli cos krytykujesz to rob to prosze MERYTORYCZNIE, inaczej to tylko puste slowa a inni uzytkownicy tego forum tez maja swoj rozum i odpowiednio Cie po tych pustych slowach ocenia ;-)
Kilka !FAKTOW!
1. Co do "Ruedigera", to sztolnia na Wolowcu powstala ponad 130 lat temu.
Swiadcza o tym dokumenty z budowy tunelu, ktore cytuje w art. w Odkrywcy (art. zwanym tu paszkwilem ;-)
Sztolnia nie powstala w czasie wojny!!!
2. W tym samym art. podaje tez jak naprawde wyglada plan Ruedigera.
Jako, ze ilosc osob z Polski szukajacych dokumentow dot. Riese w zagranicznych archiwach mozna policzyc na palcach 1 reki, wiec poza znanym czarno-bialym ksero (przywiezionym do Polski przez Piotra Kruszynskiego w latach 90tych) oryginal widziala moze 1 osoba. Oryginal to kolorowy rysunek, gdzie okregami zaznaczono lokalizacje obiektow. Kolory maja tu kluczowe znaczenie! Dodatkowo w przeciwienstwie do ksera z ksera krazacego po Polsce mozna odczytac polozenie tych okregow.
3. Wszelkie 'reprodukcje' planu Ruedigera znajdujace sie w ksiazkach dostepnych na polskim rynku wydawniczym sa tam nielegalnie. Autorzy chetnie kasuja pieniadze (niemale!!!) za ksiazki ale juz czegos takiego jak oplata dla muzeum za wykorzystanie to juz nie uiszcza. Pomijajac fakt, ze czesc z tych autorow prawdopodobnie nie wie nawet jakie sa sygnatury tego zbioru. Tak niestety wyglada polska wydawnicza rzeczywistosc - partyzantka i pazernosc. Tak tez tworzy sie opinia o Polakach za granica - kombinatorzy i zlodzieje... |
|
|
|
|
Zenon Kowalski
Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pon 22:59, 23 Sty 2012 |
|
RUEDIGER - mam pewne przemyślenia.....
Otóż w wydanej po polsku książce - wspomnieniach genarała Niehoffa, dowódcy Festung Breslau, jest poruszona (zaledwie w kilku zdaniach) pewna bardzo ważna kwsetia. Otóż Rosjanie po całkowitym okrążeniu Wrocławia chcieli koniecznie przerwać jakąkolwiek łączność pomiędzy Breslau a Reichem (Berlinem). Łączność radiową przechwytywali i przede wszystkim zakłócali, dopóki Wrocław nie był całkowicie okrążony ruscy sądzili że informacje są przekazywane przewodowo. Po całkowitym okrążeniu ruscy jak głupie krety przekopali się dookoła miasta w poszukiwaniu głęboko ukrytego kala!!! Niestey bez skutku. Dlatego Niefoff wsomina jak w niewoli jednym z pierwszych pytań od ruskiego generała kierującego oblężeniem było w jaki sposób utrzymywano łaczność. A on odpowiedział, że łączność bez przerwy z Berlinem utzrymywano za pomocą radiolinii wielkiej częstotliwości, która miała swoje stacje w budynku przy ul. Prusa (obecnie gmach Politechniki) oraz na wieży góry Wilka Sowa. Dalej już chyba nie muszę niczego dodawać, przecież z Wielkiej Sowy do Rzeczki to rzut beretem, a na stacji odbiorczej radiolinii nie kończy się pewna i skuteczna łaczność. Nieprzypadkowo wg mnie były to Góry Sowie, przecież równie dobrze albo i lepeij anteny z Breslau mogły byc skierowane na Karkonosze (wyższe ! ), tylko tam zapewne nie było żadnej nowoczesnej struktury łacznośći dalej do Berlina, taka musiała być właśnie w Górach Sowich.
Rosjanie oczywiście byli zupełnie nie obeznani w technice wielkich częstotliwości, to było dla nich coś nieznanego. Na 105% po informacji Niehoffa wyczyścili wszystko z tych urządzeń we Wrocławiu i z pewnością co się dało w Górach Sowich (a później powstały tak ruskie radiolinie). Ta niemiecka radiolinia to licho wie na jakich częstotliwościach pracowała, myślę że może nie były to jescze mikrofale (chociaż też możliwe) ale coś rzędu kilkuset MHz, to i tak zbyt "wysoko" jak na ruskie możliwości odbioru w tamtych czasach. No i znając Niemców myślę ze to było przystosowane do dalekopisów (automatyczne szysfrowanie), gdzie łatwo było sygnał radiowy zamienić na odpowiednią transmisję przewodową. Poza tym niewykluczone jest że z Wielkiej Sowy sygnał w. cz. był gdzieś dalej retransmitowany. Niemiecka technika była pod koniec wojny niezwykle zaawansowana, tylko ogólne przegrywanie na wszystkich frontach i coraz wiekszy brak surowców itp. spowodował że przeróżne nowe wynalazki nie zostały albo rozpowszechnione, albo nie zdążyły wejść do produkcji.
Jako mało praktykujący eksplorator raczej jestem niezbyt aktywny i bez sukcesów, ale myślę że problem Ruedigera jednak w jakimś szerokim wymiarze istnieje, bo niemiecka łączność, zwłaszcza na tak ważnym wówczas terenie z pewnością była perfekcyjan, a dowodem na to jest jej wykorzystanie przez Festung Breslau. |
Ostatnio zmieniony przez Zenon Kowalski dnia Pon 23:02, 23 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
liverpl
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
|
Wysłany:
Wto 0:51, 24 Sty 2012 |
|
Antena paraboliczna poniemieckiej radiolinii była zainstalowana faktycznie na tarasie budynku przy obecnej ul Prusa z tym że przęsłem radiowym nie była Wielka Sowa a Śnieżka. (Breslau-Schneekope-Berlin)
Na Śnieżce radiolinia zamontowana była na betonowym słupie, jako anteny służyły dwie anteny paraboliczne. Łącze pracowało jako telefoniczne na częstotliwości 475- 525 MHz. Wykorzystywało urządzenia NTG-2 (DMG2T ELSTER).
Pozdrawiam |
Ostatnio zmieniony przez liverpl dnia Śro 0:07, 25 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Zenon Kowalski
Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Śro 1:28, 25 Sty 2012 |
|
liverpl napisał: |
Antena paraboliczna poniemieckiej radiolinii była zainstalowana faktycznie na tarasie budynku przy obecnej ul Prusa z tym że przęsłem radiowym nie była Wielka Sowa a Śnieżka. (Breslau-Schneekope-Berlin)
Na Śnieżce radiolinia zamontowana była na betonowym słupie, jako anteny służyły dwie anteny paraboliczne. Łącze pracowało jako telefoniczne na częstotliwości 475- 525 MHz. Wykorzystywało urządzenia NTG-2 (DMG2T ELSTER).
Pozdrawiam |
Skąd wiesz co było na tarasie budynku przy ul. Prusa ? Na pewno nie oryginalne niemieckie anteny, bo to wszystko na 100% przejęli natychmiast ruscy, a poza tym akurat żaden taras przy Prusa nie jest zwrócony w stronę południową, tak się składa że ja w tym budynku 5 lat studiowałem i jeszcze kilka pracowałem, znam go jak własną kieszeń. Dla częstotliwości z zakresu 476 - 525 MHz nie buduje się anten parabolicznych bo byłyby przeolbrzymie, w tamtych latach (i obecnie także) są to wieloelementowe anteny typu Yaga. Ja podejrzewam także, że Niemcy w swoich radioliniach stosowali mniej wiecej te częstotliwości, tak się składa że to moja profesja i co nieco o tym wiem. Ruskie radiolinie jeszcze do niedawna u nas stosowane (a może i dalej?) właśnie pracują w tym zakresie częstotliwości, a mają pojedyncze kilkuelementowe Yagi.
Łączność z Prusa była w kieruku Wielkiej Sowy, tak pisze Niehoff i chyba wie najlepiej, a co do anten na Śnieżce nie będę się wypowiadał, bo nie wiem, powtarzam tylko że wszystko co było z najnowszej techniki wojskowej to ruscy dokumentnie zabrali, więc śladów albo nie ma zupełnie, albo niewiele - przykładem może byc olbrzymia stacja radarowa pod góra Rosochatą (Park Krajobrazowy Chełmy), gdzie nawet zdemontowano olbrzymi stalowy maszt stojacy na 3 "nogach" (pozostała do dziś tylko betonowa podstawa i ceglany bydynek stacji). |
|
|
|
|
BSWolf
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 11:32, 25 Sty 2012 |
|
Z tym Niehoffem to bym nie byl jednak taki pewien - pan general zechcial sie podzielic swoimi wspomnieniami - tak wspomnieniami, a nie zbiorem dokumentow zrodlowych! grubo po zakonczeniu dzialan wojennych, po kilkuletnim pobycie w niewoli radzieckiej, nadto pisal wspomnienia w RFN bez dostepu do materialow zrodlowych w ogole (chyba ze podstawowe mapy Wroclawia, z ktorych korzystali wspolnie z Ahlfenem dla zilustrowania swojej ksiazki). Wiele rzeczy zdazylo panom generalom, ze tak powiem uleciec z pamieci, a inne sa przedstawione inaczej niz to mialo miejsce w rzeczywistosci. Poza tym trzeba pamietac ze ani Niehoff, ani von Ahlfen nie byli z pochodzenia Slazakami. |
|
|
|
|
Zenon Kowalski
Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Śro 12:17, 25 Sty 2012 |
|
BSWolf napisał: |
Z tym Niehoffem to bym nie byl jednak taki pewien - pan general zechcial sie podzielic swoimi wspomnieniami - tak wspomnieniami, a nie zbiorem dokumentow zrodlowych! grubo po zakonczeniu dzialan wojennych, po kilkuletnim pobycie w niewoli radzieckiej, nadto pisal wspomnienia w RFN bez dostepu do materialow zrodlowych w ogole (chyba ze podstawowe mapy Wroclawia, z ktorych korzystali wspolnie z Ahlfenem dla zilustrowania swojej ksiazki). Wiele rzeczy zdazylo panom generalom, ze tak powiem uleciec z pamieci, a inne sa przedstawione inaczej niz to mialo miejsce w rzeczywistosci. Poza tym trzeba pamietac ze ani Niehoff, ani von Ahlfen nie byli z pochodzenia Slazakami. |
Zgadzam się z tym, ale może dodałbym, że w tych wspomnieniach było tylko to, co było nieformalnie "dozwolone", przecież Niemcy nie chcą do dziś ujawnić tak wielu znanych im, a nam nie faktów i okoliczności, te znajdujące opis w zamkniętych archiwach może kiedyś zostana ujawnione (ale też nie wszystkie), natomiast te zapisane tylko w pamięci bezpośrednich uczestników pewnie nigdy, bo praktycznie wszyscy już zmarli.
Niehoff, chyba generał piechoty (ale na pewno nie łączności) na pewno nie znał szczegółów technicznych, to nie jego szczebel, ale z pewnością wiedział i pamiętał o kierunku tej tak szcególnej na owe czasy łączności, nie mógł pomylic Wielkiej Sowy ze Śnieżką, albo też łączność była w obu tych kierunkach. Niehoff wszystko co wiedział musiał wyśpiwać ruskim, inaczej już by nie wrócił z niewoli, jak część innych nie chcących podzielić się swoją wiedzą. |
|
|
|
|
liverpl
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
|
Wysłany:
Śro 12:48, 25 Sty 2012 |
|
Jak wynika z wspomnień Ziemowita SP6GB była antena paraboliczna :
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
i jeszcze tekst ze strony
[link widoczny dla zalogowanych]
Reflection
For some time, this type of equipment had been employed in the "Festung Breslau", during the final months of the war, in 1945 (besieged city of Breslau; since summer 1945 Poland, is called now Wroclaw). Elster apparatus was the only secret communication gear between those inside Breslau and the German military services outside.
The Russians concluded, after due investigations, that there must exist communication between the in- and outside German services. Russian interception services could not, however, find German wireless traffic. They suggested, that the only logic explanation was, an existing hidden telephone line connection. They decided to dig a deep trench around the city of Breslau, as to disrupt any cable connection. What they didn’t were aware of was, that the Germans used an, Ultra High Frequency, Elster DMG2T set, placed on the roof of the main Post Office building. The German station on the other end of the line was erected in the mountains, about 125 km away from Breslau (territory then still held by the German armed forces).
Using my holidays always with reading comprehensive historical studies, in July 2011 I discovered a new historical interaction. The above few lines notice the use of a secret communication link between the encircled and the German forces at about 125 km distance from Breslau. In the book: Joseph Goebbels Tagebücher 1945 Die letzten Aufzeichnungen; for 30 March 1945 (Hoffmann & Campe Verlages, Hamburg (1977?)
On page 384: .... Das kommt mir auch wieder zum Bewusstsein, als ich abends plötzlich einen telefonischen Anruf aus Breslau bekomme. Es ist Hanke gelungen, sich auf einem Wege, den er mir nicht näher schildern kann, eine Telefonleitung nach Berlin zu besorgen. Er äussert sich in diesem Gespräch ... .
Please notice that Goebbels' diaries always describe what happened the day previously. Hence, Karl Hanke's (the so-called Gauleiter of Breslau and who represented the highest authority in Breslau) telephone call must have been held on 29 March 1945! What is impressive, is that, although, the Reich was deteriorating and falling into pieces, that it seemingly was still possible to switch a telephone connection with Goebbels in Berlin! It is, from what we know now, understandable that Hanke did not explaine how this telephone link was commenced; as it otherwise might have lifted the secrecy about this wireless link (at about 500 MHz).
Pozdrawiam |
|
|
|
|
BSWolf
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 13:12, 25 Sty 2012 |
|
Niehoff sie nie musial wcale z ruskimi niczym dzielic, poniewaz, jakims sposobem wiekszosci dokumentacji Festung Breslau we Wroclawiu ani w Polsce w ogole nie ma. Ani 'pierwszego' FB, ani zadnych wlasciwie dokumentow z czasow oblezenia. Krasnoludki tego nie zabraly - wiec z pewnoscia trzyma na tym lape rusek, wiec mogli sobie sami wszystko przeczytac w zrodle, a nie pytac faceta ktory Wroclaw znal tylko przejazdem.
Troche mi zapachnialo teoria spisku - ze tak powiem. Pan probowal robic kwerendy archiwalne za granica ? Archiwum we Freiburgu w zasadzie wszystkie zbiory udostepnia (Bundes Archiv - Militar Archiv), berlinskie archiwa tez stoja otworem, naprzyklad takie zbiory jak zgromadzone w GStAPK. Odpisy wiekszosci dokumentow sztabu generalnego sa w Monachium w zbiorach BayHStA (ktorystam wydzial, bodajze VII tegoz archiwum). Jedyny problem to ruskie archiwa - na pewno natomiast nie niemieckie. No moze koszta reprodukcji sa pewnym problemem. Pytam bo wiekszosc 'eksploratorow' narzeka ze tajne i niedostepne -a samo archiwum obozu w Gross Rosen, moze z pieciu badalo... Co innego ze czasem akta sie nie zachowuja - ale to nie ma nic wspolnego - na ogol -przynajmniej, z checia ukrycia czegokolwiek, czy trzymaniem papierow o infrastrukturze lacznosci trzeciej rzeszy pod lada dla wtajemniczonych.
Zechcial pan podzielic sie z uczestnikami forum refleksja ze Niehoff nie byl generalem lacznosci a piechoty - slusznie, z tego tez powodu urzadzenia lacznosci interesowac go musialy raczej wylacznie marginalnie, przede wszystkim w tej kwestii by utrzymac ich dzialanie.
BTW Prosze wierzyc - rozni wysoko postawieni oficjele robia nieraz, grubo wieksze pomylki niz pomylenie Sniezki z Wielka Sowa.
I jeszcze jesli mozna, podziele sie taka swoja refleksja - jako Rudiger sie szuka jakiegos podziemnego pomieszczenia, typu schronowego, lub czegos w tym stylu. A moze to bylo po prostu pare barakow ze sprzetem, plus cos dla obslugi ustawione w szczerym polu ? Lub wlasnie caly ten obiekt miescil sie na Wielkiej Sowie w wiezy, o ktorej pisal wczesniej pan Kowalski ? |
|
|
|
|
Zenon Kowalski
Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 0:05, 26 Sty 2012 |
|
BSWolf napisał: |
I jeszcze jesli mozna, podziele sie taka swoja refleksja - jako Rudiger sie szuka jakiegos podziemnego pomieszczenia, typu schronowego, lub czegos w tym stylu. A moze to bylo po prostu pare barakow ze sprzetem, plus cos dla obslugi ustawione w szczerym polu ? Lub wlasnie caly ten obiekt miescil sie na Wielkiej Sowie w wiezy, o ktorej pisal wczesniej pan Kowalski ? |
Dokładnie tak mogło być, zwłaszcza z łaczem radioliniowym zorganizowanym zapewne "na szybko" pod koniec 1944, ale też myślę że łączyło się ono z bardziej "stabilną" siecią łączności całego Riese, bo to z kolei miało na pewno szybki dostęp do Berlina.
Do liverpl - ten cytat osoby którą poznałem kilka lat temu ( Ziemowit SP6GB, a ja też jestem w tym hobby) w zasadzie potwierdza to co pisałem, ale niestety w sporej części mija się z prawdą, albo przekazuje pewne mity krążące w tamtych latach w tym środowisku. W każdym razie być może (z duzym prawdopodobieństwem) istniało faktycznie łacze mikrofalowe do Śniezki, ale nie z budynku szkoły budowlanej na Prusa (teraz Politechnika) a jak to jest w tekście z budynku Poczty Głównej. Mikrofale umownie rzecz biorąc zaczynają sie od ca 1 GHz, tj długość fali 30 cm i antena paraboliczna jest już możliwa, aczkolwiek by miała jakiś wiekszy zysk i kierunkowość, to powinna mic srednice z 10 długości fali, co czyni ja niezbyt praktyczną. w ukryciu. Na niższych cęstotliwościach najlepiej zdaja egzamin anteny Yagi, nawet własnie spora część radarów pracujących poczatkowo poniżej GHz korzystała z takich własnie anten. Swego czasu rozmawiałem z osobami ktre w 1945 roku niemal jako pierwsze znalazły sie w budynku przy Prusa i nie było w nim juz żadnych urzadzeń łaczności, na pewno zostały skrzętnie zdemontowane przez NKWD, które miało specjalne oddziały do pozyskiwania cennych urzadzeń, dokumentów i dzieł sztuki. Zdjęcia z linków pana Ziemowita są z dachu, a nie tarasu budynku przy Prusa.
Jeszcze kilka słów o "dostępności" archiwów niemieckich.
Trzeba być głeboko naiwnym, by wierzyć, że wszystko co jest w tych archiwach można dostać, że wszystkie spisy sa dostepne. Jeśli tak to bardzo proszę o informację np. co to było Riese? Niemiecka skrupulatność przetrwała do końca wojny, w znakomitej większości te wszelkie źródłowe dokumenty i plany zostały dobrze ukryte, a później w miarę możliwości przez tajne słuzby spowrotem zgromadzone w tajnych archiwach do których dostępu nie ma nikt, nawet bieżąco rzadzący. Takie archiwa ma każdy kraj, oczywiście są także w Polsce. Ja nigdy nie robiłem żadnych przeszukań archiwalnych, natomiast problem dostępu / niedostępu jest mi znany doskonale z pracy zawodowej kogoś w rodzinie, który mi o tych sprawach dużo opowiadał. |
|
|
|
|
BSWolf
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 12:32, 26 Sty 2012 |
|
Z calym szacunkiem, ale jak pan osobiscie nie byl to po co pan mowi. Zna pan kogos kto poszukiwal osobiscie danych o riese chociazby w BAMA ? No wlasnie, chyba nie, prawda ? Kazdy o tym duzo opowiada jakie to tajne, a we Freiburgu to juz malo kto byl. A zreszta - kwerenda archiwalna wcale nie polega na tym ze sie wpada do czytelni, mowi sie "plany riese poprosze" i daja - to trzeba tygodniami siedziec, zeby cokolwiek znalezc. Jakby niemcy nie chcieli pokazywac dokumentow to by nie pokazywali naprzyklad bedacych w u nich w posiadaniu personalnych teczek funkcjonariuszy SS. Nie musieliby udostepniac badaczom planow umocnien - no bo jaki interes mieli w pokazywaniu polskim badaczom archiwaliow m.in dotyczacych FFOWB ?
Z calym szacunkiem, ale naiwnym to trzeba byc, zeby powtarzac rozne opinie, a samemu nie sprawdzic jaka to tak na prawde jest.
Tak samo bylo z wroclawskimi sprawami. |
|
|
|
|
Zenon Kowalski
Dołączył: 17 Sty 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 22:43, 26 Sty 2012 |
|
BSWolf napisał: |
Z calym szacunkiem, ale jak pan osobiscie nie byl to po co pan mowi. Zna pan kogos kto poszukiwal osobiscie danych o riese chociazby w BAMA ? . |
Nie byłem, nie znam nikogo kto osobiście szukał takich planów, nie mam zamiaru tworzyć nowych mitów, bo tych starych już za wiele.
Ale czy nikt w BAMA nie szukał, (pomimo ze jest dostepne), tylko chodził po obiektach wymyślał cuda i pisał artykóły i książki?? Czy Niemcy wszelkie plany znajdujące się w dyrekcji w Jedlinie spalili lub zakopali? Czy nie było oryginałów lub kopii gdzieś indziej?
A najlepszym dowodem na jednak potwierdzoną niedostepność pewnych materiałów archiwalnych II wojny jest sprawa Krzystkowic, nie taka znowu tajemnicza, bo to przecież była fabryka materiałów wybuchowych i tyle. Kiedy dziennikarka niemiecka chciała dotrzeć do pewnych materiałów dokumentalnych, zdołała fortelem uzyskać informację że są w zasobach niemieckich, to na tym się skończyło, po długim czasie "kołowania" nią od archiwum do archiwum w końcu odmówiono jej z jakiegoś tam "ważnego" powodu, to nie mit, była nawet audycja telewizyjna i na tym sie skończyło. Co innego np. te teczki osobowe itp - myślę że w tej kwestii to alianci przypilnowali w ramach likwidacji nazizmu odpowiednie procedury. Jest jeszcze kwestia zabrania pewnych zasobów archiwalnych przez aliantów, co do ruskich nie ma sensu dyskutować, ale czy anglicy lub amerykanie wszystko zwrócili bądź ujawnili co maja? Tego nie wiem.
Na koniec mam takie pytanie - jest raczej bezsprzecznie wiadomo że w Breslau zgromadzono w bankach łącznie kilka ton złota, którego nikt do dzisiaj nie znalazł, nawet nie wiadomo czy zostało ukryte we Wrocławiu, czy je zdążono wywieźć (to ponoć mniej prawdopodobne). Czy w tak ważkich sprawach bankowych solidni niemieccy urzędnicy nie zostawiali żadnych dokumentów? A może prędzej Niemcy nie chcą po prostu ujawnić miejsca ukrycia, bo zgodnie z prawem zostało by w Polsce? W każdym razie nic nie wiadomo, jedynym innym bardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jest ewentualna możliwość "zabezpieczenia" tego skarbu przez NKWD.
Ale jak to na forach bywa, posty odbiegły już od tematu, którym jest tu tajemniczy Ruediger, potrzebna zatem kwerenda po archiwach Wehrmachtu, cierpliwości i wytrwałości, tam wszystko znajdzie się |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |