Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Wto 11:47, 15 Gru 2020 Temat postu: |
|
Porównując przedwojenne zdjęcia z aktualnym stanem okolicy znalazłem duża ilośc daleko idących zmian w terenie.
Sprawdziłem kilka anomalii na mapach LIDAR i znalazłem szereg anomalii, dziur w ziemi, wyrównanych kwadratów terenu i żelbetowe studzienki głęboko w lesie.
W niektórych miejscach jest ceglany i żelbetowy gruz.
Po drugiej stronie góry jest kamieniołom zamknięty w latach '30, w przeciwieństwie do reszty tego typu obiektów nie jest wybrany do dna, a w jednym skrzydle wypełniony mieszanym gruzem ze skalenia, granitu i materiału, który wygląda jak beton.
Szkoda, że nikt do tej pory nie zrobił rekonesansy w promieniu większym niż 200m. |
|
|
Kali_7
|
Wysłany:
Pon 19:41, 02 Sty 2017 Temat postu: |
|
jedyna informacja jaką znalazłem na temat wielkości sztolni pochodzi z miesięcznika Sudety nr 15 z czerwca 2002 z arykułu Michała Woźniaka o Cichej Dolinie
" Najbardziej znaną atrakcją w Cichej Dolinie są sztolnie wykute w zboczu Sobiesza w jej dolnej części. Zostały one wykonane w czasie II wojny światowej przez więźniówonozu jenieckiego w Borowicach. Sztolnie stanowią system równoległych do siebie korytarzy długości kilkunastu metrów , biegnących wgłąb góry, połączonych dwoma poprzecznymi chodnikami; tworzą w ten sposób niewielki labiryn. Do środka schronów można bezpiecznie wejść.
Przeznaczenie wyrobisk do dzisiaj nie zostało jasno określone. Nie wiadomorównież, jak daleko sięgały dawniej wgłąb góry. "
Dalej pisze o pracach poszukiwawczych "na dużą skalę" i że nie wiadomo jaki był efekt prac. |
|
|
Kali_7
|
Wysłany:
Wto 18:43, 08 Gru 2015 Temat postu: |
|
a jak w ogóle duży jest to obiekt
istnieje jakiś plan sztolni, bo nic podobnego nie mogę znaleźć
czy te kraty są otwierane, ktoś dysponuje do nich kluczami? |
|
|
Kobi
|
Wysłany:
Śro 0:22, 07 Paź 2015 Temat postu: |
|
scott.huk napisał: |
http://www.chojnik.pl/pl/niezwykle-odkrycie-na-chojniku,n-62 nie znalazłem potwierdzenia odkryć wcześniejszych czasów ... no ale drewno jest łatwo palne |
Drewno tak...dlatego najpowszechniejszym datownikiem dla archeologów jest ceramika
Ale nie o to chodzi. Odezwałem się bo wydaje mi się, że nie powinniśmy się bawić w opowieści z mchu i paproci na tym forum tylko prowadzić nieco bardziej merytoryczne dyskusje, a opowieści o rozbójnikach i tajemniczych wyjściach można usłyszeć o niemal każdych ruinach zamku na Dolnym Śląsku...Rozmawiajmy o konkretach Panowie. |
|
|
scott.huk
|
|
|
Kobi
|
Wysłany:
Pon 23:56, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
scott.huk napisał: |
Najstarsze części zamku pochodzą z ok 1200. A kto tam wtedy mieszkał i napadał na karawany bursztynowego szlaku ... Ahh tyle tego wszystkiego przez te lata. |
Badania archeologiczne przeprowadzane na Chojniku w ciągu trzech ostatnich lat nie wykazują żadnych śladów zasiedlenia w XIII w. a nawet z XIV w. zabytków jest jak na lekarstwo...Ech, te legendy |
|
|
scott.huk
|
Wysłany:
Pon 21:13, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
Kobi napisał: |
Legend fajnie posłuchać ale prawda jest taka, że do 1675 r. zamek był "normalnie" (tzn. nie zbójnicko) użytkowany |
Najstarsze części zamku pochodzą z ok 1200. A kto tam wtedy mieszkał i napadał na karawany bursztynowego szlaku ... Ahh tyle tego wszystkiego przez te lata. Zresztą samo istnienie szlaku "Śląska Droga" z (Trójmiasta) na Bliski Wschód przez Jelenią Górę jest ciekawe, tak bardzo po drodze Ale to inny wątek inna Historia |
|
|
Kobi
|
Wysłany:
Pon 20:11, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
scott.huk napisał: |
A i czasy to były takie, że na zamku mieszkali "zbójnicy" którzy to żadnym (władzą) się nie podporządkowali. |
Legend fajnie posłuchać ale prawda jest taka, że do 1675 r. zamek był "normalnie" (tzn. nie zbójnicko) użytkowany a po pożarze we wspomnianym roku już nie bardzo było co zamieszkiwać ... |
|
|
scott.huk
|
Wysłany:
Pon 18:30, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
Legenda o Chojniku, mówi o tunelu na zamek który to można było pokonać konno z pochodnią w ręku ... zważywszy na problemy z brakiem wody takowy byłby niezwykle cenny. A i czasy to były takie, że na zamku mieszkali "zbójnicy" którzy to żadnym (władzą) się nie podporządkowali. Gniezno będące na wyspie miało tunel ewakuacyjny 300 lat przed oficjalną budową Zamku Chojnik. A stroma ze wszystkich stron góra jaką Chojnik jest, była by książkowym przykładem takowej fortyfikacji. W dodatku nigdy nie zdobytej, bronionej garstką ludzi.
Kolejnym tematem z naprzeciwka Ostrosza i Sobiesza jest góra Żar (za Chojnikiem) a tu mogę już mówić o zachowanych żelbetonowych tunelach z pływającymi w wodzie radzieckimi kaloszami. Dokąd prowadzą ? Jeden pod Żar (zalany) drugi do folwarku, był drożny jeszcze w latach 60, obecnie nie wiem. |
|
|
gość a
|
Wysłany:
Pon 15:51, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
ad.Chojnik :
Po starych kopalniach przestałem chodzić dawno,wiele się widziało,ale jedna sprawa do dziś nie daje mi spokoju.
Osobiście wchodziłem w enklawie KPN w masywie Chojnika do sztolni ? Szybu wentylacyjnego ? Upadowej ?
Wejście: owalny otwór pozwalający wsunąć się w niego,nie można wstać ani zawrócić,ale czołgać się można swobodnie.Od razu pochylenie jest stałe i wynosi ok.20 st.Schodziłem nietypowo,bo głową w dół - bałem się upadku do jakieś komory,przy wejściu został kolega z liną,ale ja się uparłem - i miałem rację.
Jakieś 25m i jest komora ok.4x5x2.5m.Z komory sztolnia w prawo założona kamulcami dość regularnymi wagi ok.15kg.Suchutko.W lewo też coś było.Dałem znać koledze i wszedł bez asekuracji.Wyjście to trochę czołgania.Zamaskowaliśmy wejście.
Pytałem się autorytetów jaskiniowych i kopalnianych przy różnych okazjach,czy znają ten obiekt - niestety,nikt go nie znał.
To było jakieś 20 lat temu - może ktoś z Was zna ten obiekt ? |
|
|
Slaworow
|
Wysłany:
Pon 12:04, 05 Paź 2015 Temat postu: |
|
Kolega scott.huk powołuje się na stare kopalnie, należące do rodu Schaffgotschów. Nie wiem, czy w tym miejscu były jakieś ich kopalnie, nie wiem czy tam były kopalnie w ogóle, ale raczej nie należy skreślać takiej ewentualności.
O górnictwie sprzed Wojen Śląskich, czyli sprzed przejęcia Śląska przez Prusy, wiadomo bardzo niewiele, ponieważ dokumenty dotyczące tego tematu, jeśli w ogóle się zachowały, są w Wiedniu, a Austriacy nigdy nie kwapili się, by je prusakom udostępniać. Doszło do tego, że Prusy musiały w każdy zakątek Sudetów, gdzie wiadomo było, że były kopalnie, wysyłać specjalne komisje górnicze, które badały teren dawnych kopalń, otwierały je ponownie i na nowo oceniały zasobność złóż, bo nie mieli żadnych dokumentów, na których mogliby się oprzeć i ew. wykluczyć pewne miejsca. To była bardzo kosztowna operacja i trwała w zasadzie od końca I wojny śląskiej do końca pierwszej dekady XIX wieku.
Mówimy tu przede wszystkim o miejscach, gdzie albo dopiero co zakończyła się działalność górnicza (bo np. została przerwana w wyniku wojny), albo jeszcze istniały wyraźne ślady takiej działalności (jak np. pingi). Ale jeśli gdzieś było górnictwo starsze, zakończone dużo wcześniej niż w XVIII wieku, o którym pamięć się zatarła, to już był problem i na takie miejsca urzędnicy mogli nie trafić. A jeśli chodzi o górnictwo starsze niż z czasów austriackich, czyli sprzed połowy XVI wieku, to w ogóle temat ten ginie w mroku niepamięci dziejów, bo często poza drobnymi wzmiankami w zbiorach starych dokumentach (np. Codex Diplomaticus Silesiae - uwaga, opracowany przez pruskiego autora), nie zachowało się nic.
Okres, kiedy Niemcy mieli w zasadzie nieskrępowany dostęp do wiedeńskich archiwów, był bardzo krótki, a było to dopiero w latach 1938 - 1945, z tym, że z punktu widzenia przemysłu stare górnictwo ich już nie interesowało, bo do tego czasu teren Dolnego Śląska mieli geologicznie rozpoznany bardzo dobrze. Zmieniła się też skala górnictwa i małe kopalnie z ubogimi rudami jak na potrzeby przemysłu XX wieku, nie leżały w kręgu zainteresowania przedsiębiorców górniczych.
Istnieje taka teza, że pod koniec wojny Niemcy używali właśnie takich starych austriackich kopalń, których nie ma na mapach, do chowania różnego rodzaju depozytów. Ta teza nie została obalona.
Natomiast wykorzystywanie takich kopalń do uruchamiania jakiejkolwiek produkcji, bez uprzedniej przebudowy wyrobisk, to bzdura. Ktoś, kto takie rzeczy opowiada, nie wie jak wyglądały sztolnie, drążone ręcznie, zanim zaczęto do tego celu używać prochu. To małe, niskie i ciasne wyrobiska. W dodatku są bardzo płytko, ponieważ eksploatowały żyły na wychodniach, a w dodatku stare górnictwo trapił poważny problem z odwadnianiem kopalń, przez co nie budowano ich na dużych głębokościach, jeśli nie było odpowiednich warunków geologicznych.
Teza o dostosowaniu takich wyrobisk do celów militarnych też budzi delikatnie mówiąc kontrowersje, po prostu ze względu na techniczną trudność wykonania takich operacji. Trzeba by taką starą sztolnię oczyścić z zawałów i obwałów, następnie ją poszerzyć. Mało tego - sztolnie przebiegają wzdłuż wydrążonej rudy, a ta znajdowała się często na kontakcie różnych skał, które w wyniku orogenezy pękały i w szczeliny dostawała się gorąca woda, która stygła i podczas tego procesu wytrącały się minerały (żyły rud polimetalicznych na Dolnym Śląsku są pochodzenia hydrotermalnego). Takie miejsca nie należą do stabilnych. To już lepiej - i łatwiej - i taniej - wydrążyć całkiem nowy obiekt w litym granicie czy innej zwięzłej skale, jak to było w przypadku znanych kompleksów (np. Leśna). |
|
|
scott.huk
|
|
|
scott.huk
|
|
|
moozg
|
Wysłany:
Nie 15:07, 04 Paź 2015 Temat postu: |
|
akurat geolodzy niemieccy na terenie dolnego śląska robili bardzo szczegółowe badania (geologiczne, kartograficzne) i rozpoznanie terenu a rejon karkonoski podobnie jak G. Sowie i część przedgórza był miejscem poszukiwań surowców ceramicznych - większość pegmatytów w tych masywach wyeksploatowano przed wojną. Nie sądzę, by pominęli te "wielkie hałdy". |
|
|
Agricola
|
Wysłany:
Nie 11:52, 04 Paź 2015 Temat postu: |
|
scott.huk napisał: |
Pytanie co ujawnili a czego nie. No chyba, że to ci sami geolodzy którzy nie znaleźli największego w europie złoża miedzi, srebra, złota, renu itd. w okolicy Lubina. |
Może dlatego, że szukali uranu?
I pokaż na lidarze, gdzie są hałdy po tych wielkich kopalniach, pośmiejemy się wszyscy. |
|
|